niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział VI

Perspektywa Caroline.



Minął już jakiś tydzień od ostatniego incydentu przed domem Liama. Przez ten czas nie odzywałam się do Nialla, ani on do mnie. Cóż, ja pierwsza na pewno nie mam zamiaru się odzywać. To on przesadził i to on powinien przyjść i przeprosić. Widocznie wcale nie zależy mu na naszej przyjaźni.
Siedziałam przed domem na ławce, czekając na Josha wygrzewałam się na słoneczku. Uwielbiałam wiosnę, wszystko wtedy pobudzało się do życia, było coraz bardziej ciepło oraz oznaczało to, że już za około dwa miesiące kończymy szkołę i  nareszcie będą nasze wymarzone wakacje. Planowaliśmy pojechać w nie nad morze, ale po tym wszystkim co ostatnio wydarzyło się w naszym życiu chyba jednak sobie to odpuścimy. Wydaje mi się, że nasza paczka rozpadała się już dawno a teraz chyba jej już w ogóle nie ma. Z całej paczki tylko Liam i Niall utrzymują ze sobą taki bliższy kontakt. Nawe ja i Megan się już do siebie tak nie odzywamy, ani nic. Ostatni raz kiedy z nią gadałam było jakieś pare dni temu. Zamieniłam z nią zaledwie kilka słów. Dowiedziałam się, że rozstała się z Liamem, oraz że ma szlaban i nie robi nic innego po za siedzeniem w pokoju i wkuwaniem. Cóż jej mama jest dziwna, zdecydowanie dziwna. Jak można zmuszać całymi dniami córkę do uczenia się? Dobra rozumiem że chce aby dostała się na studia ale bez przesady. Każdy człowiek potrzebuje coś odpoczynku. A jej odpoczynkiem jest właśnie pójście do szkoły.. Cóż, niezaciekanie. Z rozmyśleń wyrwał mnie pocałunek Josha, uśmiechnęłam się i pogłębiłam pocałunek. Oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
- Cześć Skarbie.- Powiedział i ponownie musnął moje usta.
- Hej.- Uśmiechnęłam się.
- Idziemy?.- Spytałam wstając z ławki i zerkając w jego stronę. Gdy skinął głową, poczekałam aż sam wstanie i ruszyliśmy. Dokąd? Mieliśmy iść do jakiś jego kumpli, sama dokładnie nie wiem. Szliśmy w ciszy, trzymając się za ręce. Od kilku dni miałam wrażenie, że Josh coś przede mną ukrywa, ale za każdym razem gdy zaczynałam ten temat zawsze słyszałam tą samą odpowiedź „ jest w porządku, nie martw się”, więc odpuściłam, bo to nie miało już żadnego sensu. Piętnaście minut później byliśmy już na miejscu, nie byłam do końca zadowolona widząc jego zespół.. w końcu to przez niego musieliśmy się rozstać, a po za tym nigdy za nimi nie przepadałam, tak samo jak oni za mną. Nie umieliśmy się dogadać i szczerze mówiąc nie sądziłam, że kiedyś się nam to uda.
- Evans.- Usłyszałam na samym wstępnie i ujrzałam Jima który sztucznie się do mnie uśmiechał, wywróciłam oczami.




- Young.- Powiedziałam od niechcenia.
- Miło Cię znów widzieć w naszej paczce.- Prychnęłam w myślach na jego słowa” tak jasne, już to widze jak się cieszysz, debilu.” Skinęłam jedynie głową, nie mając ochoty na dalszą konwersację z nim. Chłopaki zaczęli próbę a ja usiadłam na kanapie, czekając aż zaczną. Tak szczerze mówiąc to byłam ciekawa jak im idzie, odkąd wyjechali nie słuchałam ani jednej ich piosenki. Jak by to powiedzieć, to było  znienawidzony przeze mnie zespół i unikałam go jak ognia..
Dziesięć minut później rozpoczęli próbę od piosenki Last Night, która chyba najbardziej z tych wszystkich ich piosenek przypadła mi do gustu (..) Po skończonej próbie, chłopcy chcieli się napić i jak określił to Jim świętować ich powrót. Nie miałam zbytnio ochoty na jakikolwiek wypad więc skłamałam, że źle się czuję i wyszłam. Oczywiście Josh chciał wrócić ze mną, ale jakoś udało mi się przekonać go, aby został. A po za tym wiedziałam, że gdybym tego nie zrobiła, chłopaki znienawidziliby mnie jeszcze bardziej, a ze względu na mojego chłopaka chcę jakoś się z nimi pogadać.
Założyłam kaptur na głowę, ręce schowałam do kieszeni kurtki i ruszyłam w stronę domu. W uszach miałam słuchawki i słuchałam właśnie forever piosenkę mojego jednego z ulubionych zespołów. Moje myśli znów krążyły wokół wydarzenia z przed tygodnia. Wciąż nie wiedziałam, dlaczego Niall tak ostro zareagował na mój powrót do Josha. Dwadzieścia minut później byłam już prawie pod moim domem, wchodziłam właśnie na podwórko gdy dostrzegłam, że ktoś siedzi na ławce przed moim domem. Zmarszczyłam brwi i powoli ruszyłam w tamtą stronę. Moje oczy rozszerzyły się gdy dostrzegłam Nialla. Okej, nie spodziewałam się go tutaj po tym wszystkim, ale może przyszedł mnie przeprosić nie? Może zrozumiał swój błąd.. taką miałam nadzieję, bo naprawdę tęskniłam za naszymi rozmowami.. ogólnie, tęskniłam za nim.



Perspektywa Nialla.


Od tygodnia nie wychodziłem nigdzie z domu, po moim ostatnim wypadzie do Liama, dostałem szlaban, co było dla mnie kolejnym zaskoczeniem. Wcześniej jakoś rodzice się mną tak nie przejmowali, a teraz? Teraz zgrywają idealnych rodziców.. pff zebrało im się. No i oczywiście musiałem się z nimi o to pokłócić, co wcale w niczym mi nie pomogło bo dostałem kolejny tydzień szlabanu. Po prostu idealnie.
Nadszedł w końcu piątek. Nie miałem ochoty spędzać weekend w domu, więc postanowiłem wieczorem dyskretnie wyjść przez balkon. Rodzice i tak się nie zorientują bo nigdy nie przychodzą do mojego pokoju, co jest kolejnym plusem. Tak więc wieczorem, przebrałem się i tak jak mówiłem wcześniej wymknąłem się przez balkon. Z początku krążyłem po mieście bez celu, aż w końcu zdecydowałem się ją odwiedzić. Tak, właśnie mówiłem o Caroline. Pomimo tego, że miałem rację, źle czułem się z tym, że nie ma jej przy mnie, więc postanowiłem do niej pójść i porozmawiać. Przy okazji, chciałem poruszyć temat Liama i Megan. Trzeba im jakoś pomóc, przecież oni nie mogą bez siebie żyć.. są dla siebie stworzeni.. Nie znam lepszej pary niż oni.
Parę minut później byłem już pod jej domem, zapukałem i czekałem aż ktoś mi otworzy. Chwilę później w drzwiach pojawiła się jej mama.
- Dzień Dobry, jest Caroline?.- Spytałem uprzejmym tonem głosu.
- Cześć Niall, niestety Caroline wyszła..- Skinąłem jedynie głową, podziękowałem jej a następnie chciałem odejść, ale w ostatniej chwili powstrzymałem się i stwierdziłem, że na nią poczekam. Dlatego usiadłem na ławce przed jej domem. Nie musiałem długo czekać, bo po jakiś dwudziestu, dwudziestu pięciu minutach usłyszałem charakterystyczny dźwięk otwierającej się furtki co oznaczało, że dziewczyna wróciła. Przeniosłem swój wzrok na nią i poczekałem aż do mnie podejdzie.
- Cześć..- Spojrzałem na nią i poczułem dziwny ucisk w sercu.. szybko zignorowałem to..
- Hej.- Odpowiedziała i usiadła obok mnie, na co delikatnie się uśmiechnąłem. Nie wiedziałam jak mam zacząć i co powiedzieć. Westchnąłem i przejechałem dłonią po włosach.
- Chyba wiesz po co przyszedłem, nie?.- Spytałem i spojrzałem w jej brązowe tęczówki.
- Domyślam się.- Skinąłem głowa.
- Chciałbym aby pomiędzy nami było tak jak dawniej..nie chce Cię stracić.- Wyszeptałem, przez dłuższą chwilę pomiędzy nami panowała cisza i już traciłem nadzieję na to, że ona chce tego samego co ja, gdy usłyszałem ciche
- Też tego, chcę..- I moje serce zabiło szybciej, bo to oznaczało, że w jakimś stopniu jej na mnie zależało i na naszej przyjaźni.
- Przepraszam..
- W porządku.. tylko nie rób tego nigdy więcej..- Skinąłem głową i po prostu przytuliłem ją do siebie. Przymknąłem oczy i wdychałem jej zapach.. za którym tak bardzo tęskniłem.





Siedzieliśmy tak przed jej domem dobre kilka godzin, gadaliśmy, wygłupialiśmy się i śmialiśmy się. Poruszyłem również temat Megan i Liama. Caroline obiecała, że spróbuje pogadać z Meg i przekonać ją do powrotu do Liama, bądź chociaż do rozmowy. Ma mi dać znam jak będzie po i wtedy mamy myśleć co zrobić dalej.. Cieszyłem się, że pomiędzy nami jest znów tak jak dawniej, kto wie.. jak dobrze pójdzie to uda się nam jeszcze uratować naszą paczkę. 



~ * ~

Jeśli szanujesz moją pracę nad tym rozdziałem, pozostaw po sobie komentarz, prosze i dziękuję ;)