niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział V.

 Perspektywa Megan .


Minęło już kilka dni od tej żałosnej sceny mojej mamy przy moich przyjaciołach od tamtego czasu ani razu nie pokazałam się w szkole. Nie wychodziłam nawet z domu.. siedziałam całe dnie w swoim pokoju. Nie odbierałam telefonu bo po prostu go nie miałam. Mama zabrała mi go po tym jak się z nią pokłóciłam o Liama. No właśnie Liam.  Temat główny moich rozmyśleń. Nie było takiego dnia, abym o nim nie myślała o tym co dalej będzie z nami. Teraz już nic nie wiedziałam, nie miałam pojęcia co mam zrobić aby było dla wszystkich dobrze. Nie mogę żyć cały czas w kłótni z własną matką. Wiem że chce dla mnie dobrze, szkoda tylko że nie rozumie tego że Liam ma takie same intencje jak ona.
Wstałam, w końcu podniosłam się z łóżka. W końcu postanowiłam stawić czoło wszystkiemu co mnie będzie czekało w szkole. Tylko czy ja jestem na to gotowa? Tego to ja nigdy nie będę wiedziała dlatego postanowiłam przestać się już nad sobą użalać. Prędzej czy później ten dzień i tak by nastąpił. A im szybciej będę miała go za sobą tym bardziej będę się z tego cieszyła. Poszłam do łazienki. Odświeżyłam się, ubrałam, umalowałam i uczesałam włosy. Zeszłam na dół gdzie niestety spotkałam moja matkę. Nie odezwałam się do niej ani słowem. Nie zamierzałam jej pierwsza przepraszać. To ona narobiła mi wstydu i wiochy więc ona będzie mnie przepraszać.
- Był tu – Wydusiła z siebie moja matka, spojrzałam na nią zmieszanym wzrokiem.
- Kto był? – Spytałam marszcząc brwi.
- Twój chłoptaś. – Powiedziała. Otworzyłam szerzej oczy słysząc jej słowa. Jak to Liam tutaj był? Po co?
- Chciał z Tobą rozmawiać, ale spokojnie dałam mu do zrozumienia że już nigdy nie będziecie razem. – Dokończyła. Że co proszę? Co powiedziała? Boże i pomyśleć że chciałam się z nią pogodzić, chciałam wszystko naprawić. Jezu jaka ja byłam głupia. Bez słowa wyszłam z domu trzaskając mocno drzwiami. Wolałam się już do niej nie odzywać bo mogłoby to się skończyć o wiele gorzej niż ostatnio. Szłam przed siebie, teraz to już sama nie wiedziałam czy mam iść do tej szkoły czy też nie. Miałam taki mętlik w głowie. Moje nogi doprowadziły mnie do domu Liama. Sama nie wiem czemu, przecież na pewno nie ma go w domu. Widząc jak drzwi zaczynają się otwierać spanikowałam. Nie wiedziałam co robić. Szybko rozglądałam się dookoła. Pierwsze co wpadło mi w oko były krzaki więc rzuciłam się w nie biegiem. Schowałam się, obserwowałam jak z domu wychodzi Liam, mój Liam. Tak bardzo za nim tęskniłam, chciałabym aby przy mnie był. By mnie przytulił, pocieszył i powiedział te słynne słowa „Wszystko będzie dobrze”. Na samą myśl o tym po moim policzku spłynęła łza. Do czego doszło przez moją matkę.. muszę ukrywać się z własnym chłopakiem.  Poczekałam aż Liam odjechał. Gdy to robił wyszłam z krzaków, otrzepałam się i ruszyłam dalej przed siebie. Poszłam w nasze ulubione miejsce.  Domek na drzewie w tutejszym lesie. Nikt o nim nie wiedział. Tylko my dwoje. Wspięłam się na drzewo. Weszłam do środka. Podeszłam do krzesełka na którym leżała bluza Liama. Wzięłam ją do dłoni, przytuliłam ją do siebie mocno i rozpłakałam się.  Pachniała nim, tak bardzo brakowało mi tego zapachu. Dlaczego moje życie musi być takie popieprzone? Dlaczego nie mogę być szczęśliwa jak wszystkie dziewczyny w moim wieku? Opadłam na zimne drewniane deski i wtulając się w jego bluzę szlochałam tak jakby miało mi to jakoś pomóc. A takich chwilach naprawdę żałowałam że jestem aż tak wrażliwą dziewczyną oraz tego że tak łatwo umiem się rozkleić. Nawet nie wiem ile czasu minęło odkąd tutaj siedziałam, ale nie przeszkadzało mi to. Nie chciałam wracać do domu bo to na bank wiązałoby się z kolejną kłótnią z matką  a ja po prostu nie mam już na to siły. To dla mnie za wiele.. Już miałam wstawać kiedy usłyszałam ten seksowny, zachrypnięty głos za którym tak bardzo tęskniłam.
- Megan ?




Perspektywa Liama .



Obudziły mnie promienie słońca świecące przez niezasłonięte żaluzje. Mruknąłem coś pod nosem w niezadowoleniu. Przetarłem twarz dłońmi i podniosłem głowę do góry czego zaraz zacząłem żałować. Ból głowy był niemiłosierny, no ale cóż można było się tego spodziewać po tym ile wczoraj razem z Niallem wypiłem. Poleżałem jeszcze przez chwilę po czym wstałem, musiałem pójść do toalety oraz czegoś się napić. Po wykonanej czynności w toalecie zszedłem na dół gdzie spotkałem nieogarniętego Nialla. Zaśmiałem się delikatnie i od razu sięgnąłem dłonią po dużą butelkę wody, która stała na stole. Wypiłem prawie całą jej zawartość biorąc przy okazji jakiejś tabletki przeciwbólowe. Nie wiem w ogóle co strzeliło nam do głowy aby tyle pić. Usiadłem naprzeciwko Nialla.
- Musze się zbierać do domu, matka dzwoniła i jednym słowem mam przechlapane.- Usłyszałem głos przyjaciela, podniosłem głowę do góry aby móc na niego spojrzeć. Pokiwałem głową na znak zrozumienia, wcale się nie dziwiłem w końcu nie było go w domu jakieś 2 dni.
Po krótkiej rozmowie z przyjacielem, pożegnałem się z nim i odprowadziłem go do drzwi prosząc aby odezwał się po wszystkim. Zamknąłem drzwi i poszedłem na górę aby się wziąć prysznic oraz się przebrać. Kiedy byłem już umyty i ubrany zszedłem na dół, biorąc kluczę od samochodu i domu wyszedłem zamykając drzwi na klucz. Wsiadłem do samochodu wkładając kluczyki do stacyjki, już miałem odpalać samochód ale szybko z tego zrezygnowałem przypominając sobie ile wczoraj wypiłem. Wyjąłem kluczyki i wysiadłem z samochodu, skierowałem się w stronę szkoły ale szybko zmieniłem kierunek. Wiem że powinienem się w końcu pokazać w szkole ale na takim kacu po prostu tam nie wytrzymam. Postanowiłem pójść tam gdzie będą miał ciszę i pewność że nikt nie będzie zawracał mi głowy. Po drodze wstąpiłem do sklepu kupując dużą butelkę wody, no i przez cały dzień będę musiał się tyle męczyć. Wszedłem do ciemnego, opuszczonego lasu i kierowałem się w strone domku na drzewie, właśnie z nim wiążę najwięcej wspomnień. Pamiętam jak przyprowadziłem tutaj pierwszy raz Meg, to była nasza druga randka. To właśnie tam pierwszy raz ją pocałowałem. To była magiczna chwila, księżyc oświetlał nasze twarze a na niebie było tysiące gwiazd. Podchodząc do drzewa usłyszałem jak jakiś.. szloch? Zdziwiłem się bo nikt oprócz mnie i Meg nie wie o tym miejscu, nawet Niall ani Caroline o nim nie wiedzą, co oznaczało że na górze musi być.. O boże. Szybko wspiąłem się po drabinie i właśnie wtedy moim oczom ukazała się dziewczyna za którą tak bardzo tęskniłem a widząc ją w takim stanie aż samemu zachciało mi się płakać. Tyle razy sobie obiecywałem że nigdy nie pozwole na to aby przy mnie płakała i była nieszczęśliwa.
- Megan!? – Spytałem dla pewności, gdy brunetka się obróciła moje serce tak jakby na moment się zatrzymało i po chwili zaczęło szybciej bić. Nigdy jeszcze nie czułem czegoś takiego. Szybko podszedłem do niej i mocno ją do siebie przytuliłem.
- O boże tak bardzo się o Ciebie martwiłem. Dlaczego nie odbierałaś telefonu? Dlaczego nie było Cię w szkole? Nic Ci nie jest? – Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę że zadaje za dużo pytań na raz. Nie chciałem jej przerazić. Odsunąłem się od niej na milimetr i spojrzałem w jej oczy. Chciałem ją pocałować ale ona odwróciła głowę w bok. Zmarszczyłem brwi, nie wiedziałem co się dzieje. Brunetka odsunęła się ode mnie.
- Liam.. Kocham Cie, ale nigdy nie będziemy szczęśliwi – Zaraz, chwila czy ja się czasem nie przesłyszałem. Czy ona ze mną zrywa? Nie to nie możliwe to musi być jakaś pomyłka.
- O czym ty mówisz? Możemy i będziemy szczęśliwi – Podszedłem do niej bliżej i chwyciłem ją za dłoń.



- Nie Liam, moja matka nigdy nie da nam spokoju. Zawsze będzie robiła wszystko aby popsuć nasz związek. Ja już nie mam siły na to aby codziennie się z nią kłócić dlatego postanowiłam dać jej to co chce. -  Nie rozumiałem już kompletnie nic.
- A dokładniej? – Spytałem, widziałem w jej oczach łzy. Westchnęła ciężko i spojrzała na nasze splecione dłonie. Przez dłuższy czas nie odzywała się, dopiero po jakiejś chwili wyszarpała swoją dłoń z uścisku i odważyła się na mnie spojrzeć.
- Będę grzeczną i pilną uczennicą. Będę skupiała się tylko i wyłącznie na nauce, dostanę się na jej wymarzone studia prawnicze oraz.. będę singielką. – Przed wypowiedzeniem ostatnich słów widziałem że waha się nad nimi, jednak po usłyszeniu ich poczułem jakby mi ktoś wbił nóż w plecy.
- Nie mów tak Meg.. ja Cię Kocham – Szepnąłem mając już łzy w oczach. Nie wiedziałem co mam powiedzieć aby zmieniła zdanie. Aby mnie nie zostawiała, przecież tak bardzo ją Kocham.
Po policzkach brunetki zaczynały spływać słone łzy, które za wszelką cenę próbowała powstrzymać. W dłoni nadal trzymała moją bluzę, którą tutaj jakiś czas temu zostawiłem. Podniosła głowę do góry i spojrzała mi głęboko w oczy po czym wyminęła mnie. Miała już schodzić gdy nagle odwróciła się w moją stronę.
- Przepraszam Liam, tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Zasługujesz na kogoś lepszego- Powiedziała i wchodząc na drabinę zeszła na dół.  Podbiegłem do drabiny nadal będąc w szoku.
- Ale ja nie chce nikogo innego, chcę Ciebie. Kocham Cię – Krzyknąłem mając nadzieję ze to jakoś pomoże. Dziewczyna zatrzymała się ale nie odwróciła się do mnie. Zacisnęła mocno moją bluzę i zaczęła biec przed siebie.. Opadłem na drewniane deski i jak małe dziecko popłakałem się. Nie umiałem się pogodzić z tym, że ją straciłem. To był mój najgorszy dzień w życiu. Nawet nie wiem ile czasu tutaj przesiedziałem, ale wiem że do domu wróciłem dopiero nad ranem..



~ * ~

Jeśli szanujesz moją pracę nad tym rozdziałem, pozostaw po sobie komentarz, proszę i dziękuję ;)

2 komentarze:

  1. Nienawidzę matki Meg! Jak ona może sterować życiem córki i zabraniać się jej spotykać z chłopakiem ? To chore. Mam nadzieję, że Liam coś wymyśli i będą z Megan szczęśliwi,
    Czekam na kolejny rozdział.
    ~Lena,

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się porobiło Megan zerwała z Liamem i doprowadziła do tego czego chciała jej matka, Mam nadzieję, że jej mama przejrzy na oczy i pozwoli Meg spotykać się z Liamem. Będę czekać na następny rozdział :D :D.
    clarity-lpff.blogspot.com - zapraszam do mnie :).

    OdpowiedzUsuń